Od gitarzysty legendarnych zespołów do komandosa w elitarnej jednostce - niezwykła kariera Jasona Evermana
Jason Everman (drugi od lewej) z Nirvaną (fot. via tumblr.com)
Jason Everman (pierwszy od lewej) z zespołem Soundgarden (fot. via tanakamusic.com)
Niejeden wrażliwy młodzieniec mógłby się na miejscu Evermana załamać. Wkrótce po jego dwóch zwolnieniach zarówno Nirvana, jak i Soundgarden, zaczęły sprzedawać miliony płyt na całym świecie, zdobyły status megagwiazd i stały się ikonami muzyki tamtych lat. Evereman był więc kimś w rodzaju Pete’a Besta, czyli pechowego perkusisty z pierwotnego składu grupy The Beatles, z której został wyrzucony, zanim zespół zdobył wielką popularność. Everman był jednak Bestem do kwadratu.
Po rozstaniu z Nirvaną i Soundgarden muzyk grywał jeszcze z innymi, mniej znanymi zespołami, jednak coraz bardziej odczuwał potrzebę dokonania w życiu radykalnej zmiany. W 1993 r., mając 26 lat, zrobił więc coś, co jak na gitarzystę rockowego wydawać się może dość zaskakujące. Pod wpływem lektury autobiografii renesansowego rzeźbiarza Benvenuto Celliniego Everman postanowił rozwinąć wojowniczy aspekt swojej osobowości. Cellini powtarzał bowiem za Platonem, że kompletny mężczyzna powienien być artystą, wojownikiem i filozofem. Co więc uczynił Everman? Zaciągnął się do armii, przeszedł mordercze dwumiesięczne szkolenie i został komandosem - najpierw w oddziale specjalnym US Army Rangers, a po kilku latach w elitarnej jednostce US Army Special Forces. Jako taki brał udział w różnych misjach militarnych na świecie, m.in. w Ameryce Łacińskiej, Iraku i Afganistanie, a za swoją postawę na froncie dostał kilka cennych odznaczeń wojskowych.
Na tym jednak nie kończą się niezwykłe wydarzenia w jego biografii. Były członek Nirvany i Soundgarden postanowił najwyraźniej skompletować wszystkie trzy cnoty opisane przez Celliniego, ponieważ po opuszczeniu armii w 2006 r., dostał się jeszcze na Uniwersytet Columbia w Nowym Jorku i obronił licencjat z filozofii. W niedawnej rozmowie z dziennikarzem The New York Times przyznał: „Teraz pewnie zostanę gdzieś barmanem”.
Jason Everman w Afganistanie (fot. via nytimes.com)